Święta wielkanocne spędzam w gronie rodzinnym zaczynając od uroczystego śniadania. Od kilku lat razem z dziećmi przygotowuję jeden, wspólny koszyczek do święconki. Kiedyś kupowałam w piekarni gotowe babeczki i bułki. Jednak satysfakcja z samodzielnie przygotowanych potraw jest ogromna więc podjęłam wyzwanie. Wypiekanie babeczek wielkanocnych i dekorowanie opanowaliśmy do perfekcji więc przyszedł czas na bułki do święconki.
Dosyć długo poszukiwałam przepisu, który byłby w miarę prosty, efektowny, ale przede wszystkim smaczny. Kilka dni temu odbyła się próba generalna i razem z Nikolką i małym Igorem upiekliśmy dwie partie bułeczek wielkanocnych. Na zdjęciu powyżej widzicie małego Igora, który zafascynowany obserwował cały proces wyrabiania ciasta. Ciasto drożdżowe idealnie nadaje się na taką zabawę z dziećmi, bo po pierwsze nie brudzi a po drugie nie klei się do rąk i jest przyjemnie miękkie i plastyczne.
W trakcie pracy mały Igor zgłodniał i jako pierwszy zjadł naszą bułeczkę wielkanocną. Zniknęła cała, jak i wszystkie pozostałe. Bułeczki są lekko słodkie. Przypominały mi w smaku nieco bułki maślane lub chałkę.
Taka wspólna zabawa w kuchni to też świetny sposób na niejadka, bo jakie dziecko nie skosztuje tego, co samo zrobiło. Tutaj ma okazję dotknąć, powąchać i obserwować cały proces wyrastania ciasta i pieczenia. Już od samych zapachów można nabrać apetytu.
Przepis na bułeczki wielkanocne znalazłam na blogu Fotografia od kuchni. Zmieniłam go nieco dodając swoje ulubione składniki. Z podanych proporcji można upiec 6 dużych bułeczek lub 8 średnich. Jeśli chodzi o czas pieczenia to najlepiej sugerować się wyglądem bułeczek (powinny być ładnie przyrumienione), bo mam nowy piekarnik, który piecze zdecydowanie wolniej niż poprzedni i muszę zawsze wydłużyć w nim nieco czas pieczenia podany w przepisie.