Pierwszy dzień festiwalu Europa na Widelcu 2015 poświęcony był kuchni dolnośląskiej i rybom słodkowodnym. Może pamiętacie, że i my z Jolą w zeszłym roku odchodziłyśmy miesiąc kuchni dolnośląskiej. Gotowałyśmy wtedy wykwintną zupę z raków, keselicę, zupę chlebową, zupę migdałową z winem. Ale po karpia, jak większość Dolnoślązaków, sięgam tylko na Wigilię, mimo że nasz region z karpia – zwłaszcza milickiego – jest dobrze znany. Dlaczego ta ryba tak rzadko pojawia się na naszych stołach? Chyba nie wpisała się w codzienną tradycję, ale może właśnie wszystko przed nami. Na tę chwilę o świeżego karpia we Wrocławiu ciężko, ale to się może zmienić. Pytajmy w sklepach o świeżą rybkę, a sprzedawcy odpowiedzą na zapotrzebowanie. Na razie świeży karp pływa w milickich stawach, a bliżej do świeżo złowionych ryb (nie tylko morskich, ale i słodkowodnych) ma Jola.
Wróćmy jednak na wrocławski Rynek. Drugi dzień festiwalu to wspaniała biesiada europejska i przepyszne dania serwowane na kilkunastu stoiskach. Każde danie kosztuje 5 zł, talony kupuje się w kasach, a potem z talonami można wędrować od stoiska do stoiska i kosztować, czego dusza zapragnie.
Moja zapragnęła orzeźwienia w postaci ukraińskiego „chołodnyka” z szyjkami rakowymi i nowalijkami, serwowanego przez Bistro Kozacka Chatka. Niestety ponad 30-stopniowy upał sprawił, że chłodnik skończył się, nim dotarłam do stoiska serwującego tę przepyszną zupę. A szkoda, bo naprawdę miałam na nią straszną ochotę, taki chłodnik musiał być kozacki!
Nie zabrakło za to walijskiej kremowej zupy z serem Cheddar, podanej z chrupiącą cebulką. Była wyśmienita.
Była też czeska zupa czosnkowa, francuska zupa z małży z młodą marchewką i gruzińskie charczo z wołowiną, migdałami i orzechami. Niektóre z serwowanych dań wyglądały znajomo, pamiętałam je sprzed roku, inne zdawały się całkiem nowe.
Naprawdę było w czym wybierać, zabrakło tylko miejsca do siedzenia, a dania serwowane na stoiskach trzeba było pożywać na stojąco, bo niestety ilość miejsc przy stolikach pod parasolkami była mocno ograniczona. W przypadku zupy było to trochę trudne, tym bardziej, że od czasu do czasu ktoś szturchał mnie w łokieć ☺️
Podczas festiwalu Europa na Widelcu 2015 smacznym kąskiem były też książki kulinarne serwowane na targu Książka na Widelcu. Choć ewidentnie biesiada przyciągała większe rzesze, to tutaj, na stoiskach z książkami, mole książkowe też miały swoją ucztę.
Powoli biesiada zbliżała się do końca. Przed godziną 18:00 wydano ostatnie danie z czterdziestu tysięcy przygotowanych porcji. Pozostało czekać na tort, jednak moje dzieci, objedzone słodkościami, wolały ochłodzić się w miejskiej fontannie. Może w przyszłym roku będą bardziej cierpliwe i poczekają ze mną na pyszną porcję.
Choć festiwal zakończył się w sobotę (koncertem Krystyny Prońko), zakupy na europejskim targu można było robić do niedzieli. Na spóźnialskich czeka jeszcze coroczny Jarmark Świętojański na Rynku i ulicy Świdnickiej, z rękodziełami i lokalnymi pysznościami. Między innymi z przepysznymi tradycyjnymi jagodziankami (których mimo sporej wielkości i tak było mi mało) i przepiękną bolesławiecką ceramiką.
Jesteście ciekawi, jak festiwal Europa na Widelcu wyglądał w zeszłym roku? Zobaczcie – klik.
Autor: Agata