Kiedy wchodzę do sklepu z akcesoriami kuchennymi to zazwyczaj czuję ogromną potrzebę kupienia prawie całego asortymentu i tak za każdym razem. Przyznaję, że mam słabość do gadżetów kuchennych. :)
Bardzo lubię wszelkie kuchenne nowinki ale tutaj Was jednak zaskoczę bo podchodzę do sprawy zdroworozsądkowo i nauczyłam opierać się pokusie. Zawsze zastanawiam się, czy dany gadżet faktycznie jest mi niezbędnie potrzebny i czy rzeczywiście ułatwi mi pracę w kuchni, a nie wyląduje po kilku dniach na dnie szuflady.
Mam kilka akcesoriów kuchennych bez których nie wyobrażam już sobie pracy w kuchni. Opowiem Wam o nich kilka słów . Może też macie je u siebie, a jeśli nie to może moje uwagi przekonają Was do zakupu.
Uwielbiam drewniane łopatki, łyżki i inne dodatki. Są bardzo tanie, a do tego mogę myć je w zmywarce. Przynajmniej ja tak robię i nic się z nimi nie dzieje. Oczywiście wcześniej impregnuję je olejem jadalnym. Jeśli jednak nie nadają się już do użytku to nie żal mi pieniędzy na nowe. Wszystkie tego typu akcesoria trzymam w pojemniku, który mam zawsze pod ręką. U mnie jak widzicie większość dodatków jest w kolorze czerwonym, bo idealnie pasuje do mojej jasnobrązowej kuchni.
Na zdjęciu powyżej widzicie gadżet, który używam na okrągło. Kiedy smażę cebulkę do mojej ulubionej zupy przykrywam nim patelnię, aby tłuszcz nie pryskał na kuchnię. Kiedy gotuję makaron do pomidorowej dla mojego synka, to odlewam wodę przy pomocy tego czerwonego kółka. Kiedy ugotuję domowy rosół , to gorący garnek mogę odstawić na to kółko. Jak widzicie ma wiele zastosowań . Poza tym można myć je w zmywarce. Zajmuje mało miejsca i praktycznie się nie niszczy. Swoją osłonkę kupiłam już dosyć dawno i cały czas wygląda jak nowa, choć używam jej bardzo często.
Ten gadżet chyba wszyscy znają , to trzepaczka dzięki której wszystkie zupy o kremowej konsystencji będą idealnie wymieszane. Trzepaczką mieszam też śmietankę, kiedy dodaję ją do zupy, albo wyrabiam przy jej pomocy ciasto naleśnikowe. Nic tak idealnie nie połączy nam składników.
Kolejnym gadżetem na mojej top liście są maty silikonowe. To właśnie na nich wyrabiałam uszka do barszczu, czy słodkie bułeczki. Zajmują bardzo mało miejsca w szafce i są łatwe w utrzymaniu czystości. Nawet jeśli ciasto przyschnie do maty, to wystarczy ją zwinąć i wszystko się skruszy. Matę łatwo umyjemy w zlewie . Te maty silikonowe mogą też posłużyć jako podkładki do pieczenia zamiast papieru.
Czego nie może zabraknąć w mojej kuchni ? – Zdecydowanie miarek, które naprawdę bardzo się przydają. Niektóre potrawy można przygotować „na oko” , ale sporo dań ma ściśle określoną recepturę, której trzeba się trzymać jeśli chcemy , aby efekt końcowy był choćby zbliżony do zamierzonego :)
Mam dwa rodzaje miarek kuchennych. Jedne z przelicznikiem na szklanki, oraz drugi pojemniczek na którym jest określona pojemność płynów w ml.
Z tego pojemniczka dosyć często korzystam odmierzając ilość potrzebnego bulionu do danej zupy :)
Kolejny gadżet wygląda bardzo niepozornie , ale to bardzo pomocny dodatek. Dzięki tej łopatce z silikonową końcówką idealnie usuwam całe ciasto z misy. Bardzo często też służy mi do mieszania zupy.
Obieraczkę miała moja babcia, ma mama, więc i ja mam swoją, choć wygląda już nieco inaczej. Dzięki niej obiorę idealnie warzywa do zupy oraz mogę naciąć je w wąskie paseczki. Właśnie przy pomocy tej obieraczki zrobiłam marchewkowe spaghetti do zupy marchewkowej z sosem sojowym.
Na koniec zostawiłam sobie moje ostatnie odkrycie. To łopatka z silikonowymi końcówkami. Łopatka otwiera się i zaciska. Przy jej pomocy mogę obracać gorące potrawy na patelni czy grillu, albo wyjąć warzywa z rosołu. Na początku nie byłam nią zachwycona, ale kiedy tylko zaczęłam jej używać, to stwierdziłam, że jest jak dla mnie niezbędnym dodatkiem w mojej kuchni. Obracanie gorących potraw stało się banalnie proste.