W spotkaniu była Alicja z bloga ” Wielki apetyt” i jej dzieci: Werka i Remik oraz Asia z Nikolką i Igorem i moja siostra, która powiedziała, że ciągle czuje się jakby była dzieckiem :) Wszystkie dzieci przebrały się adekwatnie do tematu naszego wspólnego spotkania, więc miałam przyjemność gościć: dynię, diabełka, kościotrupa i wiedźmę – straaasznie fajne towarzystwo.
Przygotowałam wcześniej jesienną dekorację stołu z liści i jabłek oraz dyń, które potem miały nam posłużyć jako lampiony. Miały….bo ostatecznie dzieci postanowiły je pomalować. Malowane były nie tylko dynie, ale i buzie. Moja siostra zgłosiła się na ochotnika i ku wielkiej radości dzieci pozwoliła im wymalować swoją twarz. No cóż, na buzi się nie skończyło …ale zabawa była przednia, jak to w Halloween.
Zawsze zastanawiam się jak to jest, że kiedy dzieci wykonują prace plastyczne albo mocno się nad czymś koncentrują to – wytykają języki :)
Kiedy wszystkie dynie były już pięknie pomalowane a na buzi mojej siostry nie było ani centymentra niepomalowanej skóry zabraliśmy się za wspólne gotowanie zupy dyniowej. Najpierw dzieci przygotowały paluchy z ciasta francuskiego, które miały być dodatkiem do naszej zupy.
Odkryliśmy tutaj kilka talentów kulinarnych, ale zdecydowanie w naszym małym gronie wyróżniał się wesoły „diabełek” Remik, który niestrudzenie kroił wszystko co się tylko dało. Małe nóżki ledwie sięgały blatu stołu, więc musieliśmy przynieść mu schodek, ale jak się okazało w małym ciele jest ogrommny zapał do gotowania.
Chyba Alicji rośnie niezły kucharz :)
My nie miałyśmy w tym momencie w kuchni nic do powiedzenia. Tego dnia dzieci rządziły. My tylko mogłyśmy im nieco pomagać , na przykład wstawiając blachę z paluchami z ciasta francuskiego do piekarnika. Wszystkie dzieci stały i z zachwytem patrzyły jak pięknie rosną ich dzieła kulinarne :)
Dzień przed naszym spotkaniem przygotowałam potwornie smaczne ciasteczka w kształcie paluchów wiedźmy, bezowe duszki i dyniowe muffinki z kremem cukrowym w kształcie pajęczynek. Słodkości znikały w zatrważającym tempie :) To był dla mnie najlepszy dowód na to, że dzieciom smakowały moje wypieki, co widać na uśmiechniętych i umorusanych buźkach.
Nasz mały „diabełek ” Remik przyłapany na gorącym uczynku, albo raczej na słodkiej chwili z dyniową babeczką.
Ciasto francuskie posłużyło nam nie tylko jako dodatek do zupy, ale też wykorzystałyśmy je do przygotowania pysznych , jesiennych deserów dla mam. Zrobiłyśmy słodkie, cynamonowe koperty z jabłkiem i ciastem francuskim oraz upiekłyśmy pachnące jabłka z rodzynkami owinięte ciastem francuskim.
Pod koniec imprezy wszystkim zaczęło burczeć w brzuszkach, więc przyszedł czas na pyszną zupę dyniową z mleczkiem kokosowym i krewetkami. Krewetki serwowaliśmy bezpośrednio do miseczek, bo mają specyficzny smak i nie każdy je lubi. Do każdej miseczki z zupą za to obowiązkowym już dodatkiem był paluch z ciasta francuskiego .
Wykorzystałam sprawdzony przepis na zupę z dyni z krewetkami, który znajdziecie tutaj : Klik
Na koniec każde dziecko dostało słodkie pudełeczko i fartuszek kuchenny.
Autor: Jola