Tego, czego latem mamy pod dostatkiem, często brakuje nam zimą. Choć w sklepach większość świeżych warzyw dostępna jest cały rok, to jednak te, które dojrzewają w gorącym słońcu, smakują najlepiej. I o ile ciężko najeść się na zapas, to zrobić zapasy na zimę jest już o wiele łatwiej. Dlatego chciałam Wam opowiedzieć, jak mrozić warzywa na zimowe zupy.
Najważniejsze, żeby do mrożenia wybierać świeże, nieuszkodzone warzywa. Niektóre z nich, np. pietruszka, marchew czy seler, mogą być najpierw przechowywane w chłodnym miejscu, ale lepiej zrobić mrożonki zaraz po przyniesieniu warzyw do domu.
Mrożenie to jeden z najlepszych sposobów przechowywania żywności przez dłuższy okres czasu. Odpowiednio zamrożone warzywa nie tylko zachowają większość witamin, ale także swój smak i wygląd. Niektóre z nich wymagają jednak zblanszowania.
Może dla niektórych z Was to oczywiste, że warzywa się blanszuje. Mi osobiście, na początku mojej kulinarnej przygody, wydawało się, że wystarczy warzywa umyć, poporcjować i już są gotowe do mrożenia. Najwidoczniej nie za dobrze przyjrzałam się praktykom kulinarnym mamy czy babci. Efektem tego był mrożony kalafior w szarym kolorze. Kto by chciał taki jeść? Do dzisiaj pamiętam to rozczarowanie, choć minęły już chyba lata świetlne od tamtego czasu. Po tym szarym kalafiorze szybko dowiedziałam się o konieczności blanszowania niektórych warzyw.
Blanszowanie to krótkotrwała obróbka termiczna. Pozwala na zachowanie smaku i koloru warzyw, bowiem niszczy enzymy odpowiadające za ich zmianę. Warzywa przed zblanszowaniem należy dokładnie umyć i oczyścić, jeśli jest taka potrzeba – podzielić na mniejsze kawałki. W tym czasie zagotowujemy w garnku wodę i na wrzątek wrzucamy przygotowane warzywa, które po 1-2 minutach od ponownego zagotowania wody wyciągamy za pomocą łyżki cedzakowej i przekładamy najlepiej do miski wypełnionej lodem. Jeśli nie mamy lodu, musi wystarczyć przelanie warzyw lodowatą wodą i pozostawienie ich w lodowatej wodzie na chwilę.
Blanszować powinniśmy kalafior, który po zblanszowaniu można jeszcze skropić sokiem z cytryny, brokuły, fasolkę szparagową, groszek zielony, bób, brukselkę (drobne warzywa, takie jak bób czy groszek blanszujemy minutę). Blanszujemy też kapustę włoską, białą i czerwoną (tę ostatnią blanszujemy w wodzie z dodatkiem octu). Nie trzeba blanszować marchewki, pietruszki, cebuli, pora, cukinii, dyni – tę ostatnią można wcześniej upiec, zmiksować i dopiero wtedy zamrozić. Buraki zazwyczaj piekę w skórce, obieram, ścieram na tarce, porcjuję i zamrażam w osobnych woreczkach, ale to już zupełnie inna historia.
Oczyszczone, umyte i, jeśli jest taka potrzeba, pokrojone i zblanszowane warzywa, układam luzem na tacce, po zamrożeniu przekładam do opisanych woreczków strunowych (data mrożenia). Gdybym włożyła do woreczków warzywa jeszcze nie pomrożone, mogłyby się posklejać. Dobrze jest usunąć z woreczków powietrze, ale jeśli nie mamy woreczków do mrożenia, możemy przełożyć warzywa do plastikowego opakowania, na przykład po lodach. Zamrożone warzywa możemy przechowywać w lodówce około pół roku.
A skoro jesteśmy przy temacie mrożenia, to czy wiecie, że można mrozić zupy? Najlepiej, żeby nie miały ziemniaków, bo te po rozmrożeniu stają się gąbczaste. Ja zazwyczaj mrożę czyste pomidorówki. Wystudzoną zupę poporcjuję, przelewam do szczelnych pojemników plastikowych i wkładam do zamrażarki. Kiedy chcę skorzystać z takiej zupy, wyciągam ją dzień wcześniej wieczorem z lodówki, a na drugi dzień podgrzewam przed podaniem. W razie nagłej kulinarnej awarii można taką zupę wyciągnąć z zamrażarki w porze obiadowej, ogrzać pojemnik w ciepłej wodzie, żeby zupę można było przełożyć do garnka, a następnie rozmrozić zupę na „wolnym ogniu”.
Nie mam dużej zamrażarki i jeśli przygotowuję mrożonki, to najczęściej dlatego, że w sezonie letnim często pozostaje mi wiele warzyw, których nie wykorzystuję od razu. Na przykład do zupy kalafiorowej nie potrzebny mi cały kalafior. Jeśli wiem, że nie wykorzystam do „na dniach”, od razu idzie do mrożenia. Podobnie jest z brokułem lub zielonym groszkiem, który ostatnio kupiłam w 0,5 kg woreczku. Nie da rady zjeść od razu, więc sporo zamroziłam. I tak w moim domu powstają mrożonki, ale gdybym miała większą zamrażarkę, na pewno tych mrożonych warzyw mogłoby wystarczyć do wiosny. Smacznego!
Autor: Agata