Od jakiegoś czasu nucę słowa piosenki „Idzie lasem Pani Jesień” – to znak , że właśnie nadeszła jesień pachnąca grzybami i lasem, a wraz z nią zimne poranki i krótsze dni. Chyba jestem w mniejszości, ale lubię jesień za kolorowe liście otulające ścieżki leśne, za soczyście pomarańczowe dynie , które zdobią parapet w mojej kuchni i lądują jako składnik w pysznej zupie dyniowej, za te wieczory z kubkiem zielonej herbaty kiedy w końcu jakoś znajdzie się czas na pogaduchy z najbliższymi i za… świeże grzyby , które dodaję do sosów i zup grzybowych oraz suszę z myślą o świętach. Jesień to najwyższy czas na przygotowanie zapasów na zimę, więc jak tylko moi rodzinni grzybiarze (czytaj: moja mama, tata, siostra , mąż i synek) wybierają się na grzyby wiem, że zapasy grzybowe zostaną uzupełnione.
Niestety należę do tej grupy „grzybiarzy”, którzy mogą chodzić godzinami po lesie i co najwyżej znajdą muchomora. Muchomory też są piękne i do tego bardzo fotogeniczne, ale zupełnie niejadalne, więc podarowałam sobie eskapady leśne i angażuję się w kuchni.
Moim zadaniem jest ususzyć grzyby i zrobić zapasy do następnej jesieni. Więc i Wy dowiedzcie się, jak suszyć grzyby!
Grzyby suszyły już nasze babacie i prababcie i ja do dzisiaj często korzystam z tych sprawdzonych metod.
Ususzone grzyby dosyć szybko chłoną wilogoć i zapachy (same też intensywnie pachną) więc wymagają odpowiedniego przechowywania. Najlepiej przełożyć je do metalowej puszki lub słoika. Powinny być szczelnie zamknięte z dala od miejsca nasłonecznionego.
Ususzone grzyby można wykorzystać do wielu potraw jak choćby do wigilijnej zupy grzybowej, czy pasztecików z suszonymi grzybami, które są w moim domu obowiązkowym dodatkiem do świątecznego barszczu.
Można też je zmielić i dodawać do zupy grzybowej, bigosu, czy kapusty wigilijnej lub do pierogów z kapustą.
Suszenie grzybów jest całkiem proste i każdy może podjąć się tego zadania. Satysfakcja z przygotowanych potraw z samodzielnie ususzonych grzybów zrekompensuje czas i uwagę poświęconą na ususzenie.