W ciągu ostatnich 5 lat co roku, w okresie czerwcowo-lipcowym, jeździłem z ekipą produkcyjną nagrywać mój program kulinarny „David w Europie”. Podczas dwóch ostatnich sezonów zwiedzaliśmy Bałkany i południe Europy.
Czerwiec i początek lipca to dobry moment na odkrywanie tej części Europy. Pogoda jest piękna, turystów jest mało, wybór dostępnych świeżych i sezonowych produktów ogromny. Znajdziesz tam dużo warzyw, owoców, ryby i owoce morza, szeroką gamę nabiału i miodów. To właśnie w tej części Europy jadłem najlepszego arbuza (sprawdź nasze rady na temat arbuza). Było to w Czarnogórze. Słodki, soczysty, intensywnie czerwony i orzeźwiający.
Mieliśmy z ekipą telewizyjną zwyczaj zwiedzać najciekawsze bazarki w poszczególnych miastach. Dla mnie takie miejsca są jak DNA krajów. Nigdzie nie ma dwóch takich samych bazarów. Każdy ma swój specyficzny klimat, swoich charakterystycznych ludzi, sprzedawców, produkty i specjały. W ten sposób, będąc w Słowenii, a konkretnie w Ljubljanie, odkryłem niesamowitą ilość produktów ekologicznych.
W Rumunii natomiast, na największym bazarze w Bukareszcie, w trakcie zaledwie 2-godzinnych nagrań, zaprzyjaźniłem się z połową sprzedawców! Przychodzili do mnie, pokazywali swoje produkty, częstowali dla spróbowania, to było niesamowite doświadczenie.
W pewnym momencie zawołała nas jedna pani, abyśmy z kamerami przyszli nagrać jej stoisko. Sprzedawała zielone podłużne cienkie papryczki i mnóstwo świeżych ziół. Poczęstowała mnie tymi papryczkami i powiedziała coś po rumuńsku. Spróbowałem, potem ugryzłem konkretny kawałek papryczki, zaraz kolejny, zjadłem do końca. Kiedy odwróciłem się do kamery oczy zaczęły mi łzawić, gardło palić.
Szybko podsumowałem naszą spontaniczną pogawędkę i uciekłem szukać sklepu z nabiałem, gdzie kupiłem jogurt, który ugasił mój pożar. Okazało się później, że pani ostrzegła mnie, że papryczki są zdradzieckie, na początku nic nie poczujesz, ale po dłuższej chwili stają się piekielnie ostre. Dzięki temu, że nikt jej nie zrozumiał, do dziś wspominam ten dzień :)
Stwierdzenie „przez żołądek do serca” nagle nabrało sensu, i to jak!