Każdy z moich domowników ma też swoją ulubioną miseczkę. Te, które widać poniżej, to nasze ulubione „śniadaniówki”. „Zakochałam” się też w czerwonych miseczkach Le Creuset, w których można nie tylko serwować zupę, ale też ją zapiekać. Mają śliczny kształt mini wazy do zupy i mój ulubiony kolor – czyli czerwony. Wszystkie dodatki w mojej kuchni są właśnie w czerwonym kolorze.
Pięknie prezentuje się w niej zupa pomidorowa lub krupnik z suszonymi grzybami.
Bardzo lubię też ceramikę z Bolesławca i ilekroć zauważę jakąś okazję cenową nie potrafię się oprzeć. W tych niebieskich miseczkach podaję czasem moim dzieciom budyń z sokiem jagodowym, ale też świetnie pasują do zupy rybnej z dorszem lub do pysznej zupy koperkowej.
W wakacje odwiedziłam żywe muzeum ceramiki kaszubskiej, gdzie sama mogłam na kole garncarskim stworzyć od podstaw swoje naczynie. Miseczka na zdjęciu poniżej nie jest moim dziełem, ale pamiątką, którą przywiozłam z tego wyjazdu. Jest w całości wykonana ręcznie. To naczynie jest dla mnie wyjątkowe dlatego, że pochodzi z miejsca, gdzie pasja do tworzenia ceramiki przekazywana jest z pokolenia na pokolenie.
Poza miseczkami mam też słabość do kolorowych ściereczek i serwetek, które często wykorzystuję do zdjęć lub zwyczajnie do codziennych prac w mojej kuchni. Bawełniane ściereczki kuchenne to nie tylko praktyczny dodatek, ale chyba przede wszystkim ozdoba mojej kuchni. Ostatnio też zachwyciłam się ręcznie wykonanymi serwetkami.
Uwielbiam miski, w których można zapiekać zupy i które mają wygodną rączkę, tak jak ta brązowa.Przywiozłam ją z ostatniego wyjazdu do Zakopanego. Świetnie pasują do niej zupy regionalne jak na przykład kaszubska zupa z brukwi na gęsinie lub dolnośląska keselica. Podczas pobytu w Zakopanem trzymaliśmy w tej miseczce oscypki.
Teraz ilekroć serwuję cokolwiek w niej przypomina mi się nasz ostatni wyjazd i tęsknię już za górami, góralami i kwaśnicą na baraninie ☺️
Niebieską miseczkę, która wygląda jak ogromny kubek przywiozłam z podróży moich marzeń, czyli wyjazdu do Włoch, gdzie mieszkałam w pobliżu maleńkiego miasteczka Salionze. Tam chodziliśmy na najlepszą pod słońcem pizzę i pyszną panna cottę.
Z wyjazdu przywiozłam też różne makarony do zup i filiżanki do espresso. W niebieskiej miseczce serwowałam już zupę rybną z łososiem i kaparami.
Ostatnia, żółta miseczka nie jest pamiątką, a prezentem, który dostałam od mojej siostry. Bardzo ją lubię za piękny, słoneczny kolor i motyw z pszczółką. Przypomina mi lato. Jestem osobą która lubi słońce i ciepło, a zimą czekam tylko na pierwsze oznaki wiosny i na czas kiedy można będzie zimową kurtkę schować do szafy.
W tej miseczce przygotowałam naszą ulubioną przecieraną zupę jarzynową z grzaneczkami.
Należę do osób, które przywiązują się do przedmiotów, wiele z nich ma dla mnie wartość emocjonalną dlatego, że przypominają mi o miłych chwilach, miejscach, do których chciałabym wrócić i osobach, które są mi bliskie.