We Wrocławiu Targ Śniadaniowy ruszył w połowie maja. Lokalizacja jak dla mnie w sam raz, z jednej strony Rynek, z drugiej Hala Targowa, wypełniona po brzegi świeżymi warzywami, owocami i wszystkim, co najsmaczniejsze. Blisko stąd na Ostrów Tumski. Niektórzy narzekają na brak zieleni, tym bardziej, że Targi Śniadaniowe z założenia mają „ożywiać zielone przestrzenie w różnych miastach Polski”. Rzeczywiście plac Nowy Targ nie obfituje w zieleń, ale przecież nie można mieć wszystkiego. Na szczęście można usiąść przy stoliku twarzą do pięknie kwitnących kasztanowców, pod którymi ulokował się jazzowy duet. Jest miło, spokojnie, kameralnie.
Mogłoby się wydawać, że odwiedzających Targ jest mało, ale kiedy chcieliśmy usiąść do zupy, okazało się, że mogliśmy usiąść przy ostatniej wolnej ławie. A tak, była zupa, wybrałam zupę curry z kalafiorem. Co prawda liczyłam na to, że uda mi się kupić zupę śniadaniową, ale co tam, przecież byłam po śniadaniu (na Targ dotarliśmy w południe). Ale wiele osób odwiedzających Targ było chyba przed śniadaniem lub właśnie konsumowali drugie w postaci jajecznicy na chrupiącym boczku i apetycznego sandwicha.
Stoisk nie było zbyt wiele, może nawet można było je policzyć na palcach obu rąk. Tylko na kilku stoiskach serwowano śniadania, na pozostałych produkty „do zabrania do domu” – świeże zioła, miody, rozmaite sery, certyfikowaną żywność, ryby, produkty z piekarni z tradycjami. Można było też napić się pysznej kawy, która przyjechała na targ rowerem.
Ale Targ Śniadaniowy we Wrocławiu na pewno z czasem się rozkręci. Będzie więcej wystawców (na dodatek mają się zmieniać, więc nie będzie mowy o monotonni), więcej do zjedzenia, więcej do kupienia. My i tak wróciliśmy z Targu zadowoleni, z pełnymi brzuszkami i torbami pełnymi smakowitości. Kupiłam do domu miód, ser w ziołach i świeże pieczywo. Będzie pyszna kolacja. A na Targ Śniadaniowy wrócę na pewno, zobaczyć, jak się zmienia i co nowego oferują zgłodniałym spacerowiczom wystawcy.
A w Waszych miastach odbywają się Targi Śniadaniowe?
Autor: Agata