Zauważyłam, że gotuję ostatnio zgodnie z kluczem kolorystycznym. Kiedy wchodzę do sklepu, moją uwagę przyciągają warzywa w podobnych odcieniach. Sama nie wiem, jak to się dzieje, ale okazuję się, że wizualna intuicja przekłada się doskonale na walory smakowe potrawy. Dziś w menu zielona zupa!
Jako pierwsza do koszyka trafiła mięsista zielona papryka. Do towarzystwa: cukinia. Pomyślałam, że idealnym dopełnieniem byłby brokuł. W warzywniaku niestety, jak na złość, brokuła ani widu ani słychu! Nie wszystko jeszcze stracone…, przemknęło mi przez głowę. Trzeba wziąć się na sposób. Na półce obok przypraw czekała Zupa Brokułowa Jak u Mamy Winiary. Zerknęłam na skład: przyprawy, mieszanka warzywa, nic zbędnego! Dorzuciłam do koszyka, a potem do garnka. Dzięki Brokułowej zupa nie tylko zyskała nie tylko aromat, ale także bardziej intensywny kolor. Drobna pomoc w awaryjnych sytuacjach – na wagę złota.
